7: Masz problem z decyzyjnością? Oto prawdziwy powód!
Czyli o tym, że decyzji nie podejmujemy (wyłącznie) racjonalnie
Podejmowanie decyzji to jedna z najważniejszych ról lidera. Możesz mieć najlepszy na świecie zespół, świetnie opisane cele, genialną strategię i pełną jasność co do kierunku – ale jeśli decyzje nie zapadają, wszystko się zatrzymuje. Zespół czeka. Praca staje w miejscu. Pojawia się frustracja. A wraz z nią - spadek energii, sprawczości i zaufania. Decyzja jest jak sygnał: „idziemy dalej”. Bez niej z kolei - ludzie nie wiedzą, na czym stoją. Nie wiedzą też, czy warto się starać. Brak decyzji to aktywne działanie przeciwko zespołowi - poprzez zaniechanie.
Jasne - nie każda decyzja będzie trafna.
Nie każda musi być idealna. Czasem pracujemy na niepełnych danych, a ryzyko błędu jest wysokie. Ale nawet kiepska decyzja jest lepsza niż żadna. Bo można ją zmienić, skorygować, odwołać. A brak decyzji? Cóż, on nas zamraża. Zamienia zaangażowanie w ostrożność. Jeśli lider nie DECYDUJE, to przestaje być liderem. Lepiej go omijać, lepiej nie zgłaszać mu problemów - on i tak nie będzie potrafił ich rozwiązać.
Decyzja to nie tylko wybór – to też komunikat. O Twojej gotowości do brania odpowiedzialności. O kierunku, który wybierasz. O tym, że można na Tobie polegać. Nawet jeśli decyzja okaże się błędna – ludzie docenią, że nie uciekasz. Że potrafisz wyjść na środek i powiedzieć: „idziemy tędy, a jeśli coś się nie sprawdzi – zmienimy to”. Bo wbrew pozorom, zespół nie potrzebuje nieomylności. Potrzebuje przywództwa.
Więc czemu zwlekamy? Czemu, nawet wiedząc to wszystko, kisimy tę decyzję tak długo? Odpowiedzią jest… LĘK. Ważne decyzje praktycznie zawsze okraszone są emocjami. Boimy się konsekwencji, reakcji innych, potencjalnej porażki, straty. Boimy się, że wybierzemy źle i że będziemy żałować. Albo że ktoś nas oceni, zakwestionuje nasze jakości, skrytykuje. Czasem ten lęk jest cichy, ukryty, przykryty kolejną tabelką czy analizą. Ale to właśnie on nas zatrzymuje.
Decyzje nie są wcale logiczne – są emocjonalne.
Używamy rozumu nie po to, żeby wybrać najlepszą opcję, ale żeby przewidzieć, jak się poczujemy po dokonanym wyborze. Analizujemy nie po to, żeby lepiej coś zrozumieć – tylko aby lepiej się poczuć. Próbujemy w ten sposób oswoić niepewność, uspokoić napięcie. Znaleźć potwierdzenie, że to, co wybieramy, nas nie skrzywdzi. I nie ma w tym nic złego – pod warunkiem, że potrafimy to rozpoznać. Że widzimy różnicę między analizą (która do pewnego momentu jest wspierająca), a ucieczką od podjęcia decyzji. W tej drugiej sytuacji tylko odwlekamy moment, w którym decyzja musi zostać podjęta.
Czyli trudnością nie jest brak danych. Jest strach. Nie chcemy go poczuć – więc “myślimy”, czytaj: odkładamy decyzję. A im dłużej decyzję odkładamy, tym trudniej ją podjąć. Tym bardziej się z nią utożsamiamy, tym większy ciężar nabiera. Zamiast pójść dalej – tkwimy w bezruchu. A zespół razem z nami. W zawieszeniu, które coraz bardziej boli. Widziałem zespoły, które tygodniami nie ruszały się z miejsca, bo ktoś u góry ciągle „jeszcze się zastanawiał”. Spotkania wyglądały identycznie – wciąż ta sama niewypowiedziana decyzja, wciąż to samo napięcie. Aż w końcu ludzie przestawali pytać. Co nie jest dowodem na zgodę - raczej na poddanie się, utratę nadziei.
Remedium więc nie leży w kolejnej tabelce.
Ani w jeszcze jednej konsultacji. Leży w tym, by przestać walczyć z emocją. Żeby ją poczuć. Usłyszeć, co mówi. Nazwać, co naprawdę mnie blokuje. Czy to lęk przed błędem? Przed utratą twarzy? Przed odpowiedzialnością? Czasem wystarczy to przyznać przed sobą: „tak, boję się”. I już robi się lżej. Bo decyzja podjęta z poziomu odwagi, nawet jeśli niedoskonała – jest zdrowsza niż perfekcyjna decyzja podjęta z pozycji lęku. I to kilka tygodni za późno.
A potem - trzeba zrobić ten krok. Wypowiedzieć decyzję, którą już w głębi przecież masz – zamiast trzymać ją w głowie. Ale lepsza decyzja niedoskonała podjęta dziś – niż (rzekomo) perfekcyjna za trzy tygodnie. Zobacz, decyzji nie podejmujemy wtedy gdy jesteśmy jej pewni. Raczej wtedy gdy jesteśmy obecni, uważni, w kontakcie z emocjami, które gotowi jesteśmy przyjąć. Gdy potrafimy uznać, że niekoniecznie wszystko wyjdzie na 100%, ale i tak chcemy pójść z tym wszystkim do przodu.
Czego dziś słuchamy?
Do przyszłego czwartku!
Marcin :)
Ale to jest dobre Panie Marcinie!