Cześć :) Ja jestem Marcin
… i zapraszam Cię do mojego newslettera o zarządzaniu. O leadershipie. O mądrym przywództwie. O budowaniu fajnych zespołów. Też efektywnych, nie tylko fajnych. Czyli de facto o zmianie (ale o tym zaraz).
Mam w tym sporo własnego doświadczenia (OLX, eBilet, InPost, McKinsey…), też dużo o tym opowiadam (ostatnio m.in. MBA for Startups, Queen Hedvig Academy), buduję też wokół tego tematu społeczność (Ścieżki, zapraszam!), prowadzę programy (tu dla wszystkich, a tu dla IT. Nie, nie jestem z IT). Piszę o tym książkę (już wkrótce!), piszę o tym na LinkedIn, też ewangelizuję podczas pracy z managerami).
I powiedziałbym, że widzę takie dwie grupy nas - ludzi tematem zainteresowanych.
Tych, którzy mówią: “jest jak jest”, “nie bądź naiwny, praca w organizacjach ma swoje minusy”, “nie ma co tak pluć na korpo” i moje ulubione: “zawsze możesz przecież założyć coś swojego” (założyłem, that’s not my point)
I tych, którzy dostrzegają, że coś się wreszcie rusza. Coś się zmienia. Coś się kończy, a coś zaczyna. Tych, którzy widzą, że coraz mniej ludzi chce być trybikiem w “maszynie bez sensu”. I którzy wierzą, że dużo zależy od nas
Tę drugą grupę nazywam pieszczotliwie naiwniakami. Sam do niej należę. Mam nadzieję, że Ty też. To (głównie) do tej grupy kieruję mój newsletter.
Z tymi naiwniakami może trochę przesadziłem
… ale wiesz o co mi chodzi. Piszę do tych, którzy czują, że z tym zarządzaniem w naszym kraju to może być znacznie lepiej. Bo nawet jeśli uznasz, że gdzieniegdzie jest bardzo dobrze, to słowo “gdzieniegdzie” jest kluczem do tej zagadki. Byłem w różnych organizacjach, lepszych, gorszych, nie wszystkie nazwałbym złymi, część wręcz bardzo przyzwoitymi, ale w każdej widziałem coś do poprawy. I teraz nie chodzi o to, żeby się wywyższać, prześmiewać, z piedestału wytykać palcem - bo to zarządzanie to jest jednak dość trudny temat. Bardziej chciałbym tu mieć z Wami fajną dyskusję o tym co jest możliwe, a co nie. I gdzie nasza naiwność jest produktywna, a gdzie trochę już popłynęliśmy ;)
To jest ważny temat. Dużo od jakości zarządzania zależy. I nawet nie tylko w wymiarze stricte gospodarki (też!) ale po prostu w wymiarze naszego życia. Bo praca w gównianych miejscach jest gówniana i psuje nam życie. Więc jeśli można dołożyć jakąś cegiełkę by było trochę lepiej, to może warto?
Mówię po prostu, że jest duże pole do poprawy. I wierzę, że ta zmiana jest możliwa. I lubię ten temat, jara mnie. Więc będę o tym pisał.
Co ja myślę, w co ja wierzę
Wierzę, że czas takiej absolutnie totalnej obsesji na punkcie zysków i wzrostów powoli się kończy. Rozglądam się i widzę ludzi, których już to nie potrafi nakręcić. Pracuję z Prezes(k)ami, których język się zmienia. Którzy nadal mają dolary pod powiekami (że to się zmieni - nie wierzę. Nawet nie wiem czy powinno), ale mają tam coś jeszcze. Wierzę, że coraz więcej ludzi chce pracować dla czegoś więcej niż kwartalne wyniki. A tak konkretniej: że coraz więcej ludzi NIE CHCE pracować wyłącznie dlatego. Widzę ludzi, którzy chcą pracować w zgodzie ze sobą. I coraz więcej firm, które chcą takich ludzi przyciągać.
Myślę, że duże firmy poukładane w piramidki coraz gorzej nadążają za rzeczywistością. Że to już po prostu coraz mniej przystaje. Coraz mniej się sprawdza. Widzę jak szybciej i mądrzej i lepiej działają zespoły, które z każdym gównem nie muszą biegać 4 poziomy do góry. Widzę, jak elastyczność wygrywa z kontrolą. Jeszcze jakby ta kontrola naprawdę coś mądrego wnosiła… I choć ZUPEŁNIE nie wierzę w turkusowe organizacje (nawet jeśli momentami fajna idea, to zupełnie nie jesteśmy na nią gotowi), to wierzę w więcej w organizacjach partnerstwa, a mniej patriarchatu.
W większą decentralizację. Ludzie najbliżej problemu zwykle wiedzą najlepiej, co robić. Potrzebują tylko narzędzi i zaufania. Pytanie czy nadal stać nas na to by tego zaufania im nie dawać.
Tak bardzo wierzę, że coraz więcej liderów i liderek będzie potrafić budować fajną, klarowną i przyjazną dla osiągania wzrostów przestrzeń. I że ludzie potrzebują tego bardziej niż miliona procedur. Widzę, jak głodni jesteśmy liderów, którzy by nam mądrze towarzyszyli. I tworzyli dla nas miejsca, w których chce nam się działać. Czyli, w których jesteśmy zmotywowani i zaangażowani. Wierzę, że możemy mieć liderów, którzy słuchają, pytają, pomagają usuwać przeszkody. A nie rządzą i dzielą. (Nie, nie uważam, że są tylko tacy. TAK, uważam że jest ich wciąż cholernie za dużo).
Wierzę w gotowość to eksperymentowania, próbowania, do iteracji. W szybkie ruchy, które szybko zweryfikujemy, zmienimy i spróbujemy raz jeszcze. W przemyślaną takich ruchów sieć. A nie w całodniowe planowania i niekończące się dyskusje, do których nie zapraszamy naszych klientów i użytkowników. Bo to MY wiemy jak ma być… ;) Wierzę w organizacje, które nie boją się popełniania błędów. I w innowacje wykraczające poza przyspawanie zakrętek do butelek.
Wierzę też w relacje. W mniej zasad i kontroli, regulaminów, reguł… I w więcej relacji. I w rozwój. Bo jak wiele z nas uważa dzisiejsze firmy en mass za miejsca, gdzie naprawdę rozwijamy talenty? Tak na 100% naszych możliwości. No albo na 80... Gdzie ludziom dajemy szansę by byli super? OK, nie każdy będzie, ale może ktoś? Spróbujemy?
Czyli naiwny ja chciałbym fajnych organizacji. Takich, co dbają o swoje wartości. I o doświadczenia pracowników. Chciałbym organizacji, gdzie jest mniej ego, a więcej interakcji. Gotowości na drugiego człowieka i jego pomysł: czasem od czapy, ale czasem może całkiem super, co? Gotowości by się oduczać rzeczy słabych i uczyć tych nowych, lepszych.
Możliwe? Czy turbo naiwne?
Więc w kolejnych tygodniach (i znacznie dłużej)…
… będę pisał właśnie o tym. O swoich nadziejach związanych z tą zmianą i o swoich doświadczeniach z tej zmiany wdrażania. Oraz o swoich obserwacjach: jak robią to inni. Lub jak betonują się w tym starym.
Liczę na komentarze i dyskusje. A jak będzie - zobaczymy :)
Ciekaw jestem ile osób ten proces ciekawi. Tak po mojemu to mówimy o tym wciąż za mało. Ale, co mnie cieszy, jednak coraz więcej. Więc warto w to iść. Ja w każdym razie będę w to szedł. Będzie mi bardzo miło, jeśli dołączysz.
A na koniec!
A na koniec postanowiłem wrzucać coś miłego (albo ciekawego) dla ucha. Newsletter jest mój, a mało co jest dla mnie w życiu ważne tak bardzo jak muzyka. Więc się podzielę. Może dla kogoś to całe gadanie o zarządzaniu to nie bardzo, ale przynajmniej piosenki posłucha :)
Dziś CECI i 18. Bardzo mi weszło.
Do następnego czwartku! Cześć!
PS. Bo pierwszy newsletter miał wyjść 8 maja, ale zapisało się już tyle osób, że wypuszczam jednak już dziś, czyli tydzień wcześniej. Czekam na Wasze reakcje :)
Także do naiwniaków i jestem z tego dumna 🙌🏻 I wierzę także w to, że sposób w jaki opowiadamy o rzeczywistości, tę rzeczywistość kreuje, zmienia. Im więcej będziemy mówić o tych kiełkujących zmianach, o refleksjach, które budzą się w niektórych, tym większa szansa, że kroczek po kroczku zmiana będzie docierać dalej 💪
Cześć Marcin, dzięki za to wprowadzenie.
Mnie nim kupiłeś, czekam na cd :)